Zmień myślenie

W psychologii jest pewne prawo zakładające, że jeśli tworzysz w wyobraźni obraz tego kim chcesz się stać i utrzymujesz go odpowiednio długo. Wkrótce staniesz się taki jak pragniesz

-William Jeans

Odnosząc się do powyższej myśli. Chcę Wam powiedzieć, że tak naprawdę:  „dzieje się”! We wszystkich dziedzinach życia. Doświadczyłam tego w sferze miłości, rodziny, finansów, swojego wyglądu…Tym kim jestem.

 

Kiedy zostałam mamą Liviana, często widziałam spojrzenia znajomych, sąsiadów, urzędników! Jak załatwiałam akt urodzenia i meldunek jak patrzyli na mnie z litością, mówiąc na pewno jest Pani ciężko być samotnie wychowująca matka. Bez ojca dziecka… Co to dziecko winne?! I tak w kółko i kółko… Nie czułam potrzeby tłumaczenia każdemu z osobna… Jak ja się czuję, czy jest mi przykro czy wesoło? Czy daje sobie radę, czy tez nie… Aż pewnego dnia… Miałam zarezerwowany termin z pewną starszą Panią z urzędu do spraw meldunkowych. Pamiętam ten piękny poranek, kiedy się obudziłam, a za firanki otulały nas promyki słońca. Przytuliłam się do mojego synka i powiedziałam mu, że jesteśmy najważniejsi na świecie… I wszystko ułoży się po naszej myśli… Nie zapomnę jak pojawił się na jego buśce uśmiech 🙂

 

W drodze do urzędu mijaliśmy ciasne uliczki starego miasta Heppenheim am Bergstrasse. Nie zapomnę tego uczucia: czułam wewnętrzny spokój. Słońce wschodziło coraz wyżej, a całą drogę umilał nam śpiew ptaków.  Gdy dotarliśmy na miejsce przywitała nas starsza kobieta ubrana w piękna biała bluzkę i niebieskie korale. Jej siwe włosy starannie opadały na ramiona… Zaprosiła nas do środka, po czym oznajmiła, że możemy się rozgościć.

 

Pierwsze pytanie brzmiało: Co oznacza imię Livian? Odparłam z dumą, że jest to latynoamerykańskie imię oznaczające „być wolnym człowiekiem”. Popatrzyła na mnie zza okularów i powiedziała: „Jestem urzędnikiem państwowym od 38 lat i jeszcze takiego imienia nie słyszałam” ale stwierdziła, że jest piękne.

 

Rozmowa przebiegała w bardzo spokojnej i przyjemnej atmosferze. Po około 15 min. usłyszałam: ” – Musi być Pani bardzo ciężko jako samotnej matce, ojciec dziecka się nie interesuje Wami…
Widzę, że rodziny tu z Niemczech Pani też nie ma… Współczuje. – odparła.

 

Słysząc te słowa, aż się wyprostowałam i nie zastanawiając się długo odpowiedziałam:

„Ależ skąd nie jest mi ciężko!! Poznałam mężczyznę, który sprawił, że stałam się matką… Dopełnił mnie jako kobietę… Chyba każda kobieta marzy by być matka… I odszedł robiąc miejsce dla mężczyzny, który się pojawi w naszym życiu i stworzymy wspaniała rodzinne.  Jestem mu bardzo wdzięczna za to… Gdybym go dziś spotkała to osobiście bym mu podziękowała… Mamusia przyjechała nam pomoc będzie się opiekować Livianem, kiedy ja będę w pracy. Mam dużo życzliwych znajomych na których zawsze mogę liczyć – przytulając mocno Liviana zakończyłam swoja wypowiedź – Życzę każdej kobiecie aby była tak szczęśliwa jak ja jestem teraz.

 

Kobieta podniosła głowę z nad klawiatury, zdjęła okulary, poprawiając sobie grzywkę i milczała. Po minucie patrząc na nas jak byśmy byli z Marsa odparła:
– Nie możliwe co Pani mówi… Jak żyje nie słyszałam  takiej odpowiedzi! Chwila, moment. Czyli chce mi Pani powiedzieć, że jest Pani szczęśliwa i jeszcze do tego wdzięczna, że odszedł zostawiając Panią?! Przecież to jest straszne dowiedzieć się w 6 miesiącu ciąży, że będzie się matką za 3 miesiące, a ojciec dziecka przepadł jak kamień w wodę! Przerwałam delikatnie starszej kobiecie mówiąc: On nas uwolnił i sprawił, że jestem matka i zarazem najszczęśliwszą kobietą ponieważ urodziłam zdrowego syna i już nigdy nie będę sama! Teraz będzie nas dwoje. Nierozłączna miłości matki i syna.

Kobieta ta do końca naszego spotkania nie mówiła praktycznie już nic. Zadała kilka pytań odnośnie zameldowania i pożegnała nas skromnym uśmiecham.

 

To był rok 2011 kiedy spotkało mnie to ogromne szczęście. Oczywiście doznałam „szoku” jak na wizycie u Pani ginekolog dowiedziałam się iż  jestem w 6 miesiącu ciąży i od razu moje ego zaczęło się uaktywniać w postaci myśli: Nie dam rady! – Musze usunąć to dziecko! – Jak ja sobie poradzę! Pani Doktor nie była wtedy zbyt przyjaźnie nastawiona, wiec stwierdziła, że na usunięcie jest już za późno ale  może mi dać dokumenty do podpisania na tak zwany anonimowy poród. Czyli urodzę synka ale nie będę go widzieć ani przytulać i zostanie on zabrany do domu dziecka. Dzięki mojej wspaniałej znajomej, która zareagowała natychmiast mówiąc, że Pani Dr. Ma sobie te dokumenty schować w szufladę i to ona się mną zaopiekuje. I tak też się stało. Zabrała mnie do domu…ochłonęłam, pozbierałam myśli. Skontaktowałam się  z ojcem Liviana lecz rzekł tylko oschle: -Powinniśmy coś z „tym” zrobić. Więc zrozumiałam co miał na myśli. Następnie „zniknął”.

 

Następnego dnia gdy się obudziłam zaczęłam sobie wizualizować jak to będzie jak będę mamą. Jak się będę czuć. Jakie to będzie uczucie trzymać na rękach swoje dziecko i to już za trzy miesiące! W tym czasie zostałam zawieszona w pracy ze względu na ciąże. Więc miałam coraz więcej czasu na przemyślenia, wizualizacje, tworzenie nowej rzeczywistości już nie samemu, a we dwoje….

 

Wyobrażałam sobie nas szczęśliwych, zdrowych, mających wiele możliwości w życiu. Cuda manifestują się w naszej codzienności, a my jesteśmy gotowi na ich otrzymywanie. Przezwyciężyłam ego, wyszłam ze strefy komfortu bycia singlem i odważyłam się żyć! Moje myśli były tylko pozytywne, a każda z nich była oparta o wizualizacje. Gdy pojawił się na świecie Livian. Wszystkie, nawet te najdrobniejsze myśli stawały się nasza rzeczywistością.

 

Gdybym myślała negatywie, że nie dam rady, jak mi źle samotnej matce. To moja i jego rzeczywistości stała by się pasmem nieszczęść!

 

Ty masz wybór! Nikt za Ciebie tego nie zrobi! Stajesz się tym o czym myślisz! Pamiętaj…